Mama Tyci właśnie produkuje setny wpis
Z tego wniosek ze już sto dni pisze o małej Tycipieńce i to dzień w dzień!
Wzniosła się na wyżyny Mama Tyci z tą systematycznością, bo to u niej cecha wyjątkowo deficytowa…
A i statystyki ma całkiem niezłe, więc dziękuję Ktosie że chce Wam się tu zaglądać
Tycia wczoraj wieczorem i dziś rano była „ciepła” i wyjątkowo marudna (po tym szczepieniu chyba)
Stąd nie wybraliśmy się nad wodę, jak planowaliśmy, bo mimo iż świeciło słoneczko, to wiał mało przyjemny wiatr i nie chcieliśmy Tyciuni narażać na jakieś przeziębienie czy coś.
Krążyła dziś Tycia wokół domu jedynie, a potem udała się z Tatą Tyci na długi (Tata Tyci ciągle powtarza że bolą go nogi, a że On z Tycia uwielbia spacerować i kondycję ma nawet niezłą (nie to co Mama Tyci), to rzeczywiście musiał się nachodzić, skoro tak o tych nogach powtarza) spacer.
Na szczęście chyba Tyci już wszystko minęło, bo żywa i radosna była przed chwilą jak zawsze
Nawet nowego przyjaciela sobie znalazła w domu, po czym po krótkiej „zabawie” wypuściła stworzenie na balkon (pod mocnym naciskiem Rodziców )
Cudem udało się biedronce przeżyć w naszym mieszkanku, raz że koty na nią polowały, a dwa Tyćka w pewnym momencie też miała na nią ewidentną chrapkę….