Było fajnie.
Przebierało się Tycie, zużytą pieluszkę wkładało do woreczka i przekazywało Tyci, która aż piszczała nie mogąc się zawsze jej doczekać.
Tycia brała woreczek, szła do kuchni, otwierała szafkę i wrzucała pieluszkę do kosza zerkając na Mamę/Tatę czy chwalą, czy biją brawo. 🙂
Po czym z uśmiechem zamykała szafkę i finito.
Tak było do wczoraj.
Teraz Tyci coś się pomieszało w tej małej łepetynce i wymyśliła inne docelowe miejsce swojej zużytej pieluszki.
Otóż, wszystko wygląda tak samo do momentu aż Tycia wychodzi z sypialni, i zamiast skręcić w lewo do kuchni Tycia kieruje się w prawo…
I prosto z pieluchą do kuwety!
Im jej bliżej tym bardziej przyspiesza…
Ja rozumiem i doceniam że Tycia koty uwielbia i chce się z nimi wszystkim dzielić, no ale bez przesady…
Koty też patrzyły dziś na Tycię co najmniej ze zdziwieniem 🙂
A Tyćka swoje jak zwykle i przetłumaczyć sobie nie da!
Co Ona znowu wymyśliła i skąd te Jej pomysły się biorą?!?
Usmialam sie z Tyci pomyslow dostarczania kotom wszelakich rzeczy, wlaczajac pieluszki i pranie 🙂 Niesamowite jest to jak bardzo dzieci lubia zwierzeta. Moj chrzesniak Isaiah tak dokarmia naszego kota, ze nawet kot jest zaskoczony obfitoscia w misce i po kazdej wizycie Isaiah’s rodziny jest ospaly przez kilka dni. Czasami sie martwie czy moj biedny kot nie zachoruje na cukrzyce po kilku takich wizytach ale ciesze sie jednoczesnie ze moj ukochany maluszek poswieca tyle uwagi zwierzetom 🙂
Myślę że nie ma nic lepszego dla dziecka niż to, aby w jego dorastaniu towarzyszył mu zwierzak 🙂
Stąd w naszym domu pojawiły się dwa koty jeszcze zanim Tycia w nim zawitała…
I teraz mam tony sierści, zero zaskórniaków przez karmę 🙂 i inne takie…
No ale coś za coś 🙂
Tycia je w każdym bądź razie kocha z pewnością, stąd wszystko im uchodzi na sucho 🙂