Tycia w ciągu paru sekund potrafi „roznieść” dom (no niech będzie że jak każde dziecko :-P)
Jest taki bałagan jakby Mama nie sprzątała z tydzień.
A sprzątała dopiero co! Chwile temu usiadła! Na nic!
Od nowa…
Wczoraj z ciekawości liczyła Mama ile razy odkurzała.
Ile? A no 6!
Łazi Tyćka i wysypuje (bo to Jej ulubione zajęcie)!
Już po maminych zapasach: mąki, soli, przypraw itp…
Tylko wczoraj Tycia pozbyła nas:
– pól kg soli
– cukierniczki cukru
– torebki słodkiej papryki
– ślicznych(!!!) cukrowych perełek
+ utopiła w kociej misce z wodą garść suszonych śliwek!
Nie, nie da się pozamykać tych szafek przed Tyćką!
Niestety!
Musielibyśmy zablokować cały dom to wtedy byłby spokój!
Wczoraj wyrwała (dosłownie!) szklane drzwiczki od naszej szafki tv!!!
Cudem Tata Tyci naprawił!
Ale w sumie ja nie o tym…
Myśli sobie chyba Tycia że jest super i tak Jej wszystko wolno, ponieważ….po sobie sprząta!
A no tak! Potwierdza Mama Tyci!
Tycipieńka sprząta!
Wygląda to następująco: Tycia coś wysypuje i Mama jeszcze nie zdąży spytać co zrobiła, a już tego nie ma!
Tycia ROZGARNIA!
No rączką rozgarnia na wszystkie strony!
Owszem na podłodze mało co jest, za to pod szafkami w kuchni, których nie da się (!) podnieść mamy juz chyba wszystko!
Tylko czekać teraz, na nowych towarzyszy zabaw Tyci.
Bo, że coś się z tego wykluje w niedługim czasie, to pewne!!!
Uh!