Tycia niesie mamy stary piórnik (zamknięty, ale to nie przeszkoda) w którym aż roi się od cienkopisów, mazaków itp.
Skąd to znowu wzięła, jak było ukryte?!
Mama drży na samą myśl co może z tym Tycia zaraz uczynić (kartka to dla niej już za mało).
Wyciąga Tycia po kolei całą zawartość.
Bierze jeden z długopisów, bierze kartkę (na szczęście) i przemawia:
„Pac ty tu!”
Mama: „No patrzę”
Tycia: „O! to pise” (czyt. „O! to pisze!”)
Mama: „A co Tyciu malujesz?”
Tycia: „Kota!”
Po chwili:
Mama: „I co tam Tyciu malujesz?”
Tycia: „No kota! ” 🙂
Takie oto ostatnio dialogi prowadzimy.
Tycia dosłownie od kilku dni zaczęła mówić sporo nowych rzeczy każdego dnia coś nowego, każdego dnia coraz więcej.
I wciąż nas zaskakuje!
Jak tak dalej pójdzie to za dwa miesiące Tycia całymi zdaniami będzie mówić 🙂
Dzisiaj hitem dnia były słowa „sama!” i „żaba”
I to dokładnie tak wypowiedziane jak być powinno!
Mama kiedyś musi to jakoś nagrać żeby można było tu wstawić, będzie na pamiątkę!
A tu Tycia „sezonowa” wcina owoce aż miło! 🙂
Aktualnie Tyciunia poszła spać, dziś nie kibicuje, zrezygnowała…
Mama też najchętniej poszłaby spać, bo na samą myśl ma nerwy!
Ale cóż zrobić, oglądać trzeba!
A na wynik i tak nic się nie poradzi… (Nie, Mama nie jest pesymistką tylko realistką!)
Się okaże jak tam Mamy „wyczucie”… 😛
Edit
No bardzo źle nie było 😛
A może się Mamie wydaje, bo znowu się poczęstowała advocatem 😛
Trzeba będzie Tycię zmobilizować znowu na ten „mecz o wszystko” 😛
Ona szczęście przynosi 😛 Zazwyczaj! 😛
Muszę sobie z nią pogadać 😉
Przyjeżdżaj! 🙂