Jedzie sobie Tycia w wózku i:
„Jedzie z Babusią Tosia do paku! (czyt.parku).
Bedzie gaskać uły (czyt.wiewiórki) i dawać orzeszy. E nie, boi Tosia uły!
Małe te uły są! Tak! I obale (czyt.robale) bedą.
Obią chap obale Tosi jak idzie boso! Chap obią! Tosia ukieciała do Babusi! Be te obale!
I bedzie aburzina (czyt.jarzębina) i Baba obi orale (czyt.korale) Tosi. Cy (czyt.trzy) bedą aburziny!
Antonusia jest mamy dziudziunia malunia!
Abc Tosia cyta (czyt. czyta) gaziu (czyt.gazety).
Szuka piesa w gaziu Tosia. Pies obi „hauu, hauuuu, hau”
To Pado! Je kebase! A koń gyzie tawe! Do Baby Tosia edzie! (czyt. jedzie)
O masz koniuniu tawe tu! Jedz! I pij koniuniu tu masz, pij!
Bedzie tam burza?? To ukieciamy do domu do Mamy! Bo bedzie tam burza!
O auto edzie! Chyba to Tatuń! Bum bum Tanuń kuu (czyt.kieruje).
Tak to Tatuń! Taaaaatuń!!! ”
To co Mama tu przytoczyła to proszę mi wierzyć 1/100 Tyci umiejętności.
Tycia mówi bez przerwy!
A zasób słownictwa ma taki że wszyscy oczy przecierają ze zdziwienia!
I my co chwilę też… 🙂