Tycia chyba rzeczywiście ma coś z lingwisty!
Sama sobie wymyśla wyrazy (ok niech będzie że akurat to, jak każde dziecko:-P).
Sama zdrabnia (koń-koniunia, Tata – Tatuń, kaszka – kaszunia, itp. przy czym nigdy tych słów nie usłyszała od nas) i to zdrabnia wszystko i bez końca!
Jak Tycia „ma nerwy” to np na koty wymyśliła sobie słowo „kotuchy” (prawda że pasuje??? :-P)
Idziemy z Tycią na spacer.
Przed nami pewnej staruszce rozrywa się reklamówka i rozsypują się na chodnik ziemniaki.
Antosia rusza na pomoc.
Podnosi starszej pani ziemniaka, podaje i mówi na całe gardło: „Posie Paniusiu maś!”
Mina owej pani bezcenna… 😛