Dziś Mama miała przyjemność doświadczyć tego uczucia 😛
Cały dzień spędziłyśmy we czwórkę: Tycia, Mama Tyci, Lenka (kuzynka Tyci) i Mama Lenki.
Najpierw byłyśmy u Babci, a potem u nas.
Dziewczynki bawią się razem cudnie,bardzo się sobą opiekują i miło się do siebie zwracają.
Jednak uświadomiła sobie Mama że dwóch takich małych żywiołów nie byłaby w stanie na dłuższą metę ogarnąć 😛 (przynajmniej na tą chwilę).
Jakaś niezaradna jest chyba Mama, bo ludziom czworaczki się rodzą i jakoś dają radę! (jak??? Mama pojęcia nie ma!)
W każdym razie chwilowo wizja kolejnego malca jakoś się Mamie rozmazała. 😛
Wystarczy nam „dochodząca” Lenka. 😛
Zaczęło się niewinnie:
Po chwili:
A potem już tylko gorzej… 😛
Dziewczynki dały z ,,koksem,, 🙂
Mało powiedziane… 😛
no nieźle:) niestety tym razem nie będę ściemniać i Cię zachęcać, bo co tu dużo mówić, z dwójką jest tak zawsze, tylko że jeszcze wrzaski dochodzą;)
Hehe no wrzasków tu nie zamieściłam bo by mi rozwaliło bloga 😛
Najłatwiej chyba zdecydować sie na trzecie i kolejne:-P…bo w sumie jaka już to potem różnica 🙂 (oprócz decybeli)?
to tak jak mówią-jak płacze pierwsze dziecko to biegniesz od razu, jak drugie chwilę czekasz, jak trzecie robisz głośniej telewizor 🙂
O kochana, Lenka to już odchowany „maluszek”. Z dwójką prawdziwych maluszków to dopiero czasami jest jazda bez trzymanki:)