Gdy było jeszcze ciemno (no bo że o świcie Mama napisać nie może, bo to w okolicach 5tej było jak normalni ludzie jeszcze śpią) Tycia cała przejęta wyleciała z sypialni niczym torpeda.
Rozgorączkowana prawiła cały ranek o tym jak to: „jenifejy zjadały sysko! sysko zjadały!” 😛
Tak jak myśleliśmy owy fakt zdominował nawet prezent na widok którego Tycia na prawdę się ucieszyła, jednak już po chwili gotowa była szukać kolejnych marchewek dla reniferów (na wypadek gdyby znowu miały wpaść).
W sumie to się Mama cieszy!
Że Tycia taka fajna!
Że życie i zabawa Ją cieszy, a nie tam prezenty!
PS Ona nawet w sklepie jak ktoś Jej chce kupić zabawkę, to potrafi powiedzieć że „nie, nie ce Tosia” (hmmm???!) 😛
Tyciunia jak zawsze urocza 🙂
Niesamowita ! będę cały czas powtarzać 🙂 fajnie, że sysko zjadały 🙂