Zaczęło się jak zwykle od zaproszeń
Było trochę dekoracji
Było sowie menu (tu tylko przykład, nie będzie się przecież Mama chwalić całością :-P)
Był oczywiście tort
I gromkie sto lat i dmuchanie świeczek, na które Tycia tak czekała
I kosztowanie tortu też było, a jakże! Raz w roku można sobie pozwolić na coś słodkiego…
I mnóstwo życzeń i prezentów (za które jeszcze raz baaaardzo dziękujemy! :))
Od Prabuni (tematyczny!) 🙂
I sowa od Rodziców.
No musi tak Mama napisać, bo Tata Tyci ma tam w niej swoje pociągniecie igłą 😛
Ręcznie szyta 😛 (tak wie Mama, można się domyślić :-P) taka nasza coroczna tradycja…
Na 18tkę Tyci to już Mama dzieło stworzy :-P!
Tyle!
Dziękujemy za przybycie/przeczytanie..
Zapraszamy na kolejną relację za rok.
Na dzień dzisiejszy motyw przewodni: „Ejmej”, ale kto wie jak to się skończy…. 🙂
PS. Rano następnego dnia.
Tyci sowa na prawdę przypadła do gustu (pewnie tylko na dwa dni, ale to i tak cieszy :-P)
Nosi ją ze sobą, śpi z nią itd.
Mama: „A od kogo dostałaś Tyciu tą sówkę?”
Tycia: „Od Babci chyba…”
Mama: „Jak od Babci????? Mama Ci Ją uszyla!!!!”
Tycia: „A to Tosia nie wiedziała…”
uhhhhhh 😛