No więc jajka zafarbowały się tak:
Tata Tyci stwierdził że wyglądają jak od chorej kury (!) ale co tam.
Są po prostu inne, a nie jak wszystkie 😛 !
Mamie to odpowiada, a Tycia stwierdziła że są „piękne!”
A tylko o to chodziło nie?
Potem Tycia poszła je (jak to stwierdziła) „wyświęcić” (jajec tyle że ledwo Tycia je dźwiga)
Mama upiekła mazurki.
Ogarnęła po raz enty mieszkanie i tyle.
Teraz spokojnie może usiąść i życzyć Wam Ktosie Radosnych Świąt!
Odpoczywajcie 🙂
I dla tych którzy się często dopytują jak Mamie idzie szydełkowanie.
No więc wybitna Mama wciąż nie jest, ale stara się doskonalić 🙂 i coś tam w tym kierunku robi:
Trzeba by było go ładnie usztywnić, ale się już Mamienie chciało…
Bo Tycia i tak „da mu radę” nawet gdyby go Mama w betonie zanurzyła 😛
Wesołych!
Hahahaah ostatnie zdanie rozbawilo mnie do lez 🙂 A Fabia babcia jak chce powiedziec, ze kogos ochrzanila, to mowi wlasnie, ze go wyswiecila 🙂
Mamo niezły koszyczek 🙂
A mi jajka tez takie takie wyszły 🙂