„Nie miała baba kłopotu, kupiła sobie prosie”.
„Zamiast bawić się w kałużach przed domem (czyli chwilowo ulubione zajęcie Tyci), wymyślili Bunie ambitnie wycieczkę z Tycią do Zoo”. 🙂
Bez wózka, tramwajem ot taka fajna wycieczka miała być!
Miała…bo z Tyćką ostatnio się nie da! (a powracające do domu Buńki wyglądali jakby nie z miłej wycieczki wracali a z wojny! :-P)
Piszczy, wrzeszczy, ucieka, robi co chce,nie słucha wcale!
Jest po prostu nie do opanowania -to tak w skrócie! uh
Nie wiadomo co się z tym dzieckiem stało.
Nigdy nie była szczególnie spokojna, no ale bez przesady!
No jakby nie było Bunie, dzięki za pomysł i ukłon w Waszą stronę, że nie porzuciliście Tyćki gdzieś w krzakach i doprowadziliście Ją uśmiechniętą do domu. 😛
A oto relacja z zupełnie innej strony – oczami Tyci:
Mama: „No i co tam widziałaś w tym Zoo?”
Tycia: „No zwiezęta były! jóżne!”
Mama: „Jakie na przykład?”
Tycia: „Owce! I je kajmiłam! Tjawą!”
Mama: „A skąd wzięłaś tą trawę?
Tycia: „Z dzewa”
Mama: „A małpki były?”
Tycia: „Małpki były! Skakały po dzewach!”
Mama: „A Babcia z Dziadkiem co robili?”
Tycia: „Oglądali tez! I mówili zeby nie głaskać słonia, bo nie wolno.”
Mama: „A fajnie było w Zoo?”
Tycia: „Fajnie, fajnie! Jesce Tosia pójdzie!”
No raczej nie prędko 😛