Z rana to z Tycią już w ogóle się nie da!
Prawdziwy cud ze udaje nam się wychodzić z domu (teraz gdy Mama ma szkolenia) o jako takiej porze i zazwyczaj się nie spóźniamy.
Dzisiaj gdy biegaliśmy po domu jak oszalali, Mama co raz wykrzykiwała:
„Boże! Boże!”, a Tycia siedząc sobie na krzesełku i machając nóżkami „dośpiewywała”:
„Zlituj się nade mną!” vel „Zlituj się nad nami!” 😛
Prośby wysłuchane, każde z nas dotarło na czas 🙂
Dobre 😛
Buahahahaahah Tycia jest niemożliwie śmieszna! Nie no naprawdę skąd Ona bierze te teksty? I skąd tak dobrze zna modlitwy?! :))))
No Mama na co dzien wymyslila sobie taką oto mantrę zeby przetrwać z Tycią, a że brzmi jak modlitwa coz…:)