Tycia dostała od Taty bumera… Czyli nie mniej, ni więcej tylko bumerang 🙂 Model okrągły, średniowracający do właściciela. Ale Tycia była wniebowzięta – a to najważniejsze. I tak chodził dziś tata z Tycia i rzucali bumerą (wumerą i buberą – nazwa do wyboru), bez końca.
A jutro powtórka…. 🙂
He he.. Tyci gadanie mnie rozbraja :))) Bumerang świetny, kurde ja stara baba a chyba nigdy się bumerangiem nie bawiłam 🙂
A zdjęcie z Krakowa cudne.. oj jaka szkoda, że nie mogłam tam też być 🙂
Spoko będziesz tam i Ty, przy pierwszej nadarzającej się okazji 🙂