Ku ogromnej uciesze Mamy w naszym mieście coś w końcu zaczęło się dziać!
I tak dziś byliśmy na pierwszych ulicznych targach dizajnu dla dzieci
Co prawda Mama wyobrażała je sobie zupełnie inaczej (że będzie więcej wystawców, że zostanie to lepiej zorganizowane, bardziej rozpowszechnione), no ale na początek dobre i to.
Tycia uczestniczyła w fajnych warsztatach z językiem angielskim, nauczyła się nawet przedstawiać mówiąc: „maj nem is Tosia„. Jednak po 20 minutach całkiem Jej to z głowy wyleciało i na pytanie Mamy, a jak Ty się nazywasz? (no mogła Mama dodać że o angielski jej chodzi nie? :-P), odpowiedziała rezolutnie: „Tosia”
Na koniec poczyniliśmy małe zakupy, a mianowicie: Tata sprezentował Tyci (albo bardziej sobie :-)) kartonowe samoloty które mają zamiar jutro wypróbować na dworze, a sama Tycia wybrała sobie milutkiego w dotyku słonia, którego nazwała Maniek
Za rok wystawiać się tam będzie Mama – taki sobie właśnie dziś postawiła cel
Ja Wam pokażę! (trzymajcie kciuki co by się Mama nie rozmyśliła :-P)
Tycia biegnie na targ
A tu strona o tragach „Mały Silos” http://www.silossztuki.pl/
Ha ha Maniek
Swietna jest w tym nadawaniu imion swoim wszystkim zabawkom 
A Mama oczywiscie, ze za rok ma sie wystawic. Ja to sie w ogole dziwie, ze w tym roku tam nie stanla ze swoimi cudami??!! I niech sie Mama pochwali tymi cudami TU na blogu, bo ja wiem, ze to piekne rzeczy sa, a Mama tam gada, ze nie ma co chwalic. A wlasnie, ze JEST CO CHWALIC :)))
Ok obiecuję Kinia że za rok się ujawnię, najpierw to ja się muszę przygotować! Mama jest perfekcjonistką zapomniałaś? :-p
Buziaki mój motywatorze