Ku ogromnej uciesze Mamy w naszym mieście coś w końcu zaczęło się dziać!
I tak dziś byliśmy na pierwszych ulicznych targach dizajnu dla dzieci 🙂 🙂 🙂
Co prawda Mama wyobrażała je sobie zupełnie inaczej (że będzie więcej wystawców, że zostanie to lepiej zorganizowane, bardziej rozpowszechnione), no ale na początek dobre i to.
Tycia uczestniczyła w fajnych warsztatach z językiem angielskim, nauczyła się nawet przedstawiać mówiąc: „maj nem is Tosia„. Jednak po 20 minutach całkiem Jej to z głowy wyleciało i na pytanie Mamy, a jak Ty się nazywasz? (no mogła Mama dodać że o angielski jej chodzi nie? :-P), odpowiedziała rezolutnie: „Tosia” 😛
Na koniec poczyniliśmy małe zakupy, a mianowicie: Tata sprezentował Tyci (albo bardziej sobie :-)) kartonowe samoloty które mają zamiar jutro wypróbować na dworze, a sama Tycia wybrała sobie milutkiego w dotyku słonia, którego nazwała Maniek 🙂
Za rok wystawiać się tam będzie Mama – taki sobie właśnie dziś postawiła cel 🙂
Ja Wam pokażę! 🙂 (trzymajcie kciuki co by się Mama nie rozmyśliła :-P)
Tycia biegnie na targ
A tu strona o tragach „Mały Silos” http://www.silossztuki.pl/
Ha ha Maniek 🙂 Swietna jest w tym nadawaniu imion swoim wszystkim zabawkom 🙂
A Mama oczywiscie, ze za rok ma sie wystawic. Ja to sie w ogole dziwie, ze w tym roku tam nie stanla ze swoimi cudami??!! I niech sie Mama pochwali tymi cudami TU na blogu, bo ja wiem, ze to piekne rzeczy sa, a Mama tam gada, ze nie ma co chwalic. A wlasnie, ze JEST CO CHWALIC :)))
Ok obiecuję Kinia że za rok się ujawnię, najpierw to ja się muszę przygotować! Mama jest perfekcjonistką zapomniałaś? :-p
Buziaki mój motywatorze 🙂