A Tycia ma: „chce jeździć z Tatkiem samochodem siedząc z przodu na fotelu!”
Tak bardzo skupiła się na jego osiągnięciu, że wcina co popadnie twierdząc co chwilę że:
„to (jabłko, mięso, orzechy, wszystko jedno w sumie co) jes bajdzo zdjowe! Ja muse to jeść żeby być ooo taka duza! I będe siedzieć z boku na fotelu wtedy! O ujosłam jus tjoche nie???”
Ta ma pomysły nie?
A poza tym przeżyliśmy ten armagedon zwany jelitówką i mamy się w miarę dobrze.
Tyćka to się ma tak dobrze, że aż Jej się w tyłku poprzewracało i dziś była średnio (delikatnie mówiąc) grzeczna w przedszkolu.
Straszy już Ją Mama Mikołajem (w sensie że nie przyjdzie!).
Co prawda trochę wczas, wie Mama, ale co zrobić, tonący brzytwy się chwyta!
Pewnie „zaś” jakiś bunt czy co?
Oby chwilowe to było…
Taka motywacja to jest coś! Mądra dziewczynka 🙂