No właśnie.
A Tycia nasiąka jak gąbka czym nie trzeba! 😛
Chłonie w ciszy, by potem w odpowiednim momencie wystrzelić z wielkim hukiem 🙂
Nie ma się też co oszukiwać że chłonie tylko z otoczenia, bo przecież Rodzice święci 😛
Choćby podczas jazdy samochodem (no szczególnie jakoś dla nas stresogenna sytuacja, zwłaszcza gdy się spieszymy, a spieszymy się często) bywa, że Tycia na prawdę ma czym nasiąkać 😛
I mimo że oboje z Tatkiem się pilnujemy, to bywają sytuację że „wybuchamy” albo rzucamy jeden przez drugiego nie najładniejsze zwroty 😛
Tak było też i dzisiaj.
Wracamy do domu, a tu co chwilę coś!
A to światła co 5m, a to ktoś „zajeżdża”, wymusza…
Prawie podjeżdżamy pod dom, gdy na środku drogi stoi sobie auto bo facet rozmawia przez telefon jednocześnie kogoś wysadzając.
Tatko nabrał tyle powietrza, że o mało nam z Tycią nie brakło, by odpowiednio mocno wybuchnąć a tu z fotelika uprzedza go równie poirytowany głos Tyci:
„No i co ten dziad tu tak stoi na śjodku?! Co tak stoi??!”
Nasza szkoła, bez dwóch zdań, ale czemu ta Tyćka tak chłonie??!
Wybiórczo! Bo jak Ją Mama uczy po milion razy jakiś ładnych rzeczy i zwrotów to jakoś wtedy nie nasiąka! 😛 No w każdym razie dużo rzadziej niż wtedy gdy nam na tym zależy 😛
Hah ha ha.. świetny wpis, bardzo śmiesznie to opisałaś i tak obrazowo, że niemal widziałam Was w tym aucie oczami wyobraźni.. a szczególnie M pieklącego się na tych niedorajdów kierowców 🙂
Mogę sobie tylko wyobrazic jak Ona to mówi,a szkoda,że nie słyszałam ,,jasny gint” 😀