„Dziura” czyli nasze tajne (dużo szybsze niż normalne, skracające drogę o jakiś kilometr najmniej) przejście do przedszkola znacznie ułatwia nam życie 🙂
Co prawda kawałek drogi (jakieś 50metrów) jest dość „polny” z kamieniami, wybojami i dla wózka z Tycią mało przejezdny to i tak z niego nie rezygnujemy.
Tycia wysiada, idzie koło Mamy trzyma się wózka, potem gdy Mama musi wózek na chwile podnieść i przenieść przez dość sporą dziurę, czeka, a po chwili wraca się Mama po Tycię, wspólnie przechodzimy mało ruchliwą ulicę i voila jesteśmy w przedszkolu.
No i dziś gdy z niego wracałyśmy to Mama miała na wyposażeniu tak: wózek, Tycię – to oczywiste, torbę, królika zabawkę, kocyk, rysunki Tyci (których autorka zabrobiła zgiąć),woreczek z chałką i plecak Tyci.
Przeszłyśmy przez ulicę, zeszłyśmy w dól gdy Tycia stwierdziła, że Ona już jest duża i będzie szła za Mamą zamiast za rękę.
Mama się zgodziła wszak nic Jej nie groziło.
No i tak przeszłyśmy nasze 50 metrów.
Wsadza Mama dziecko do wózka po czym Tycia stwierdza że chce rękawiczki.
Szuka Mama rękawiczek ale nigdzie ich nie ma.
Pyta więc Tytkę: „Nie spadły mi gdzieś tam jak szyłyśmy te rękawiczki?”
Tycia: „No spadły!”
Mama: „Jak to spadły??? To widziałaś i nic mi nie powiedziałaś???!”
Tycia: „No to mogłas uwazać i paceć co jobisz!”
Mama zszokowana takim zachowaniem szuka rękawiczek dalej bo nie chce jej się wierzyć że Tycia je widziała, bo Ona ostatnio dość często zmyśla.
Nagle podbiega do Mamy dziewczynka i oddaje jej zgubę.
Na co Tycia wykrzykuje: „Dziekuję! Jaka fajna i gzecna dziewcynka co nie mamo?”
Ma Mama nadzieję, że te rękawiczki zgubiłyśmy zaraz po wyjściu z przedszkola przechodząc razem przez ulicę i Tycia nie widziała jak spadają.
No przecież chyba taką wredotą by nie była nie? 😛
Mamko musis pacec jak chodzić i obserwować 🙂
Buahahahahaha.. ale agentka :)))