Mama wyleciała wczoraj do Cioci Kini… To wszyscy wiedzą. I w zasadzie, blog miał leżeć odłogiem, do czasu aż wróci, ale Tatko postanowił coś tu skrobnąć od czasu do czasu. Tym bardziej, że w końcu ma bloga „dla siebie”, bez korekty zza ramienia 🙂
Pierwszy temat, a w zasadzie rozważanie, myśl można by rzec, która pojawia się w głowie Tatki, za każdym razem kiedy osobiście „dotyka” potęgi ludzkiego umysłu. Nie inaczej było wczoraj na lotnisku. Muszę przyznać, że zawsze fascynowało mnie to, że jednego dnia można obudzić się w jednym miejscu, jednym kraju, a kłaść się spać o tysiące kilometrów dalej… No i niby Tatko, jako inżynier z urodzenia, fascynacji i wykształcenia wie, jak to działa (to czyli samolot), że jest ciąg i siła nośna i zyliony trybików i śrubek, jednak sami Ktosie przyznacie, że jest w tym też jakaś magia. Tak jak jest magia w tym, że jakiś prąd (który sam w sobie jest fajny) może spowodować że działa telewizja, komórka, komputer i wiele innych, rzeczy. Ok, ale nie będę przynudzał.
Tym bardziej, że Tatko ma ambitny plan podczas nieobecności Mamki. Zamierza……. a zresztą sami Ktosie zobaczcie 🙂
U Tatki różnice są dwie. To nie jest sylwester i to nie Tomb Rider 🙂
Do przeczytania Ktosie…
Nie no fikłam 😉
Tatko to teraz chata wolna 😉
No ba 🙂 i już pierwsze problemy 🙁 – brakuje czystych naczyń i miejsca w zlewie. Ale znam rozwiązanie…………. rozbuduje zlew 🙂 hyhy
Ha ha dobre :-Dżeby Mamka tylko mieszkanie rozpoznała ;-)ale znając Was facetów zostawicie sprzątanie na ostatni dzień,żeby był błysk 😀
Ależ służę radą zaczerpniętą z fb jak myć naczynia:
1. wstawić do zlewu
2. wmówić sobie że muszą namoknąć
3. wrócić do kompa 🙂
prawda że dobry sposób 🙂
Znam ten sposób, w jego stosowaniu doszedłem do perfekcji 🙂
Ja często w pkt 2 wmawiam sobie, że się same umyją, ale to już wyższy poziom wtajemniczenia 🙂
Tatko to teraz trzeba kupić zmywarkę 😀