Tycia mówi! I to mówi bez przerwy…
Trochę zanotowałam i wyszło mi tak ( a jest to na prawdę wycinek jej pokaźnego, codziennego repertuaru ) :
nenenybebebaama tsytsynepu jemamaty dadadaj cicisci (do kota chyba?), bybynyda ny puputsy mamajemakk (mowa o mnie?? Nie wiem gdzie ona mnie z makiem widziała? Nie nie, nie mamy żadnych ukrytych plantacji! ) pupubaba gugugy daady (o Tacie?) blybledaaa pizziii dziidzii meme menee…
Biorąc pod uwagę, że na studiach miałam lingwistykę stosowaną, to się nie popisałam rozszyfrowując ten tekst nie? No ale serio, więcej nie kumam, a słucham całymi dniami, możecie mi wierzyć 🙂
Tycia coś tworzy chyba i jest na etapie bardzo, bardzo początkowym – takie są moje wnioski 🙂
PS Wciąż jesteśmy w domu, do Prabuni może będzie nam dane dotrzeć w weekend…uh!
No ja też się właśnie zabieram do spisania słówek. Mało ich ale radosci co niemiara :).