U nas w zasadzie bez zmian, Tycia ciągle zmaga się z ospą. Ale Tatko musi przyznać, że jest ona pacjentem prawie idealnym. Prawie, bo w sumie jak każdy 3-letni pacjent czasem miewa swoje humory, słabsze chwile, kiedy paskudny wirus daje się we znaki i swędzi. Poza tymi momentami, jest pogodna, wesoła i rozkoszna jak zawsze. Jak na 3-latkę jest też bardzo rozsądna i dzielna. Nie drapie krostek pokrywającej jej małe ciałko. No dobra, użył Tatko pewnego fortelu. Otóż obiecał Tyci, że jak już „kjopki” znikną, a Tycia nie będzie ich drapać, wtedy pojedziemy do sklepu po jakąś „nagjode” 🙂 Pacjentka sama zadecydowała co to będzie. Zakupimy „tyje (tu pięć paluszków) jajków z ciekojady” oczywiście z odpowiednimi niespodziankami wewnątrz (o to zadba już Tatko).
I tak sobie powolutku czekamy na koniec choroby. Sam Tatko nie wie, kto bardziej nie może się doczekać rozpakowywania AŻ PIĘCIU !! jajek z niespodzianką 🙂 a to jeszcze ciągle tak odległy termin…mimo że dziś, z powodu zmiany na letni, czas przyspieszył o godzinę…