Tycia, dzięki uprzejmości Cioci Kini, stała się posiadaczką zestawu do produkcji królewien.
Zestaw ten, to w dużym uproszczeniu, gips, foremki oraz zestaw farbek.
Radości było sporo. Mało tego, rozłożona była na dwa dni. Ponieważ wczoraj robiliśmy „zaprawę”, którą następnie wlaliśmy do foremek i cierpliwie czekaliśmy, aż zwiąże. Słowo cierpliwie, jest tu użyte trochę na wyrost, ponieważ Tycia średnio co pięć minut, dopytywała Tatkę : „Tatko, to jus, a moze to jus ? Moze spjawdźmy„.
Mimo wszystko wytrzymała do dziś. A dziś……….. ale to już zobaczcie w krótkie fotorelacji.
PS. Mimo „życzeń” Cioci Kini, nie udało się niczego zabrudzić i cała akcja przebiegała w sterylnych warunkach 🙂
Ojjjjjjjjjjjj jakie cudne! Cieszę się, że zabawa była przednia 🙂 Tytka to chyba serio zostanie kiedyś tą „ajtystką”.. znaczy ykhym.. już jest!