Ale było fajnie! Że też wszystko co miłe tak szybko się kończy :/
Tycia zadziwia! Nie tylko innych ale też wciąż i nas rodziców.
Akomodację do różnych miejsc ma to dziecko tak rozwiniętą, że to aż niesamowite!
Cieszy się i czeka na każdy wyjazd.
Gdy już gdzieś przybywa wsiąka całą sobą w to miejsce.
Wszystko ją cieszy i bardzo łatwo Ją zadowolić.
Jest całkowicie bezproblemowa.
A swoją „kontaktowością”, uśmiechem i MOWĄ, zjednuje sobie od razu wszystkich.
Miłe jest widzieć Ją na tych wszystkich wyjazdach taką…taką uśmiechniętą i pochłoniętą tym co dookoła.
U Wujków było cudnie, jak zawsze zresztą!
Tyćka na samo hasło „wyjazd” załała się wielkimi jak grochy łzami.
Bawiliśmy się świetnie i choć do takiej dobrej zabawy wystarczy samo odpowiednie towarzystwo, to cała otoczka też nam sprzyjała i urozmaicała nasz pobyt.
Była całkiem fajna pogoda, był grill, był obiad w restauracji, był uroczy wypad nad jezioro, była gra w piłkę nożną, spalanie kalorii na trampolinie, wygłupy, żarty tylko dla nas zrozumiałe, rozmowy do północy i duuużo uśmiechu (my z ciotką to zażyłyśmy jak zwykle takiego do łez 🙂 )
Intensywnie i radośnie!
Gdyby nie ta odległość (którą przeklina Mama od zawsze, tak z Ciocią Iloną, jak z Ciocią Kinią uh) to powtarzalibyśmy pewnie takie spotkania tak często jakby się dało i bez końca…
Dziękujemy Wujki za wszystko!
Popłakałam się 🙁 czekam na Was zawsze z otwartymi drzwiami kiedy tylko macie na to ochotę!!! Było nam bardzo miło i chce się więcej tylko. Nie dziękuj, bo nie ma za co, jak zawsze dla nas było super. A Tycia mogłaby z nami zamieszkać choćby teraz!
Miłe co napisałaś 🙂 Dzięki :-*
Jak tam cudnie.. i to zdjęcie na końcu jak Tycia tuli się z Ciocią.. aż mnie poleciała łezka 🙂
Co do tych odległości, to rzeczywiście kapa.. chodźcie dziewczyny wszystkie znajdziemy sobie nowe miejsce na ziemi i wszyscy się tam przeprowadzimy, żeby było sprawiedliwie 🙂
Jestem za, a miejsce przychodzi mi do głowy tylko jedno… 🙂
Kinia miłe co piszesz :)zapraszamy do Nas 🙂 Tycia słodka bardzo, mądra jak mało kto, zachłysnęłam się Nią…łezki nie tylko Antosi poleciały, smutno w domu jak nie wiem… Mamko ja na ten Paryż też się godzę, może dane mi będzie zobaczyć go kiedyś…chciałabym bardzo…