Wracamy z przedszkola.
Tytka: „A wiesz Mama, jak ja dorosnę to Ty będziesz sobie w niebie”
Ja: „O Jezusie! Co ty mówisz?”
Tytka:”A co nie chcesz sobie iść do niebia?”
Ja: „Noo nie bardzo!”
Tytka: „Dobja, kłamałam tylko tak. Jak ja urosnę to ty bedzies po pjostu stara!”
No perspektywy obie średnie, ale już ta druga zdecydowanie lepsza.
To było wczoraj. Już Mama o tej prognozie zapomniała.
By zapomniała, bo dziś wracając z przedszkola i omiając spore wykopy na drodze,Tyćka znowu zasiała w Mamie ziarno niepokoju 😛
„Mama? A gdybyś tak wpadła do tej dziury to kto byłby moją Mamą?” uhh
Zaczynam się bać tego dzieciaka… 😛
A Ciebie Bunia niech tam znowu „wyobrażeniowo” nie poniesie 😛
Żyję i mam się całkiem nieźle 🙂
Tytka w tej kwestii ma z pewnością Twój czarnowidzki gen, który notabene nijak się ma do rzeczywistości.
Pamiętasz naszą rozmowę o totolotku?
Twój zięć (za Mamy usilną namową) nakupił kuponów za pół wypłaty, a nawet dwójki nie miał!!!
Takie z Was wizjonerki!
Dzięki! Bo Mama teraz nie tylko nie jest bogata, ale nie ma na podstawowe środki do życia 😛
Podajcie sobie z Tycią ręce i na tym sprawę zakończmy 🙂 😛