Kończą się już roboty (związane z wymianą kanalizacji) na naszej drodze prowadzącej do przedszkola. Choć sama droga pozostawia jeszcze wiele do życzenia (bo zerwano asfalt) to już można się nią dostać do naszej „dziury” a potem już dwa kroki i być w przedszkolu.
Alleluja, bo ta dłuższa droga to dodatkowy kilometr.
Dziś zaopatrzyłyśmy się przed wyjściem do przedszkola w nożyczki, przewidując (to Tytka) że nasza nieuczęszczana „dziura” całkiem zarosła pokrzywami.
Miało dziecko jak zwykle racje, ale poradziłyśmy sobie doskonale.
Wykarczowałyśmy całe połacie wstrętnych chwastów i teraz możemy sobie spokojnie ową ścieżką przechodzić.
No a dzięki nam też inni, choć skoro dopuścili (ci inni) do całkowitego zarośnięcia drogi to widać im to nie przeszkadzało, albo radzili sobie w inny sposób, na jaki my z Tytką nie wpadłyśmy.
Wkraczamy do akcji 🙂
PS Oczywiście pokrzywy wycinała Mama, a Tytka inne badyle 🙂
Choć swoimi nożyczkami niewiele mogła zdziałać 🙂