Przepraszamy za tą przeciągającą się, niezapowiedzianą na aż tak długo nieobecność.
Dopadł nas „efekt domina w remoncie” – znacie Ktosie takie coś?
Zaczyna się coś robić, coś zmieniać i żal nie zmienić czegoś obok…
A potem już leci…
Tak właśnie leci u nas.
Jak zaczęliśmy, tak nie możemy skończyć!
I zmieniamy prawie wszystko!
I w ogóle pewnie utknęlibyśmy w martwym punkcie, gdyby z odsieczą nie przyszli nasi niezastąpieni przyjaciele Wujek Paweł i Ciocia Ilona (choć obie wiemy, że na wielkie uznanie zasługuje głównie Wujek 😛 co nie Ciotka 😛 ?).
Kłaniamy Wam się w pas! Sami wiecie jak nisko! DZIĘKUJEMY! 🙂
No więc martwy punkt minęliśmy, ale to wcale nie znaczy że skończyliśmy.
Kończyć będziemy jeszcze długo, ale ponieważ wiemy że niektórzy bardzo tu na wieści o Tyci czekają, postanowiła Mama (wbrew wielu przeciwnościom – np. unosi nam się tu wszędzie pył z gładzi) skrobnąć choć kilka słów i starać się wrócić powoli do regularnego, codziennego rytmu.
Tytka ma się dobrze, choć przechodzi aktualnie bunt i jest, wyjątkowo jak na Nią, niegrzeczna.
No ale pozostajemy wszyscy nieugięci i konsekwentni i powoli idzie ku lepszemu.
Warta odnotowania jest również wycieczka do Prabuni, którą odbyła Tycia z Bunią w miniony weekend.
Nasze dziecko miało okazję jechać pierwszy raz w życiu pociągiem i autobusem (takim dalekobieżnym 😛 ).
Wyjść z podziwu nie może, jak to fajnie się podróżuje gdy nie trzeba siedzieć na miejscu, zapiętym w foteliku.
A cała wycieczka bardzo, bardzo się udała i Tycia co chwilę opowiada nam z niej jakąś historię.
I chyba chwilowo tyle…
Wraca Mama do Tatki, który kończy właśnie kłaść „figę” (jak to dziś Tycia określiła)
O matko jak chcielibyśmy powiedzieć: „skończyliśmy!” :/
Miłe co piszesz 🙂 ja też pomagałam i o mnie nie piszesz Ty talaru!!! 🙂 a jesli chodzi o Tycię to niezła jest. Bawimy się jakieś pół godziny na placu zabaw, Tycia chyba się „ocknęła” i mówi do mnie z takim „fochem”… „hej, a może byś mnie tak przytuliła, bo tęskniłam za Tobą”…bezcenne..
Tak pomagałaś, że jak tylko spojrzałaś na moją nową podłogę, to od razu jedna wielka plytka za 100 zyli 😛 😛 pękła 😛
Nie no, żartuje! (dla niewtajemniczonych: owszem pękła ale chyba nie od spojrzenia Ciotki 😛 )
Jak już stworzę mój cudowny stolik, to wszystkim ogłoszę że to Ty podwiozłaś mnie do tartaku po materiał 😛
No Tycia, zaraz z rana po przebudzeniu, pobiegła Was szukać… :/
No mam nadzieję, że się pochwalisz, że Ci to wiozłam tyle km!!! :)nie przeze mnie pękła 😛 chciałabym zobaczyć jak ona nas szuka… 🙁 przyjadę nie długo 🙂
Km było 12 Kochana, a że Ty zrobiłaś ich z 70…cóż… 😛
Nie było tyle km zrobionych, bo by mi paliwa nie starczyło 😛