Rozpływam się dziś w zachwytach nad Tatkiem (no codziennie tego nie robię
, a może powinnam
?)
Trochę źle się dziś poczułam, więc poszłam się na chwile położyć i przysnęłam na dłużej
W tym czasie Tatko ogarnął z Tycią ekotarg, zrobił małe zakupy w sklepie i ugotował rosół* (sic!). I to jaki pyszny!
Może dla kogoś nic wielkiego, ale ja sama (wstyd nie wstyd, życie ) rosołu ugotować nie umiem! Z resztą nie przepadam, ale kilka dni temu wspomniałam Tacie, że musielibyśmy zrobić taki prawdziwy, „eko” dla Tytki
Nie mówiąc już o tym, jaką fajną, kreatywną zabawę wymyślił dla Tyci (ale o tym jutro).
No dziękuję Tato Tyci, nie przestajesz mnie zaskakiwać!
Lovju!
* rosół gotował się wciąż jak wstałam, żeby nie było że spałam tyle godzin
Nie wiem kiedy Ty spałaś jak ze mną ciągle rozmawialas
Mam podzielną uwagę