Matko jaki człowiek potrafi być łakomy!
Każdy chyba wie jak będzie się czuł w święta mniej więcej o tej porze, ale i tak nie zatrzyma się w tym jedzeniu ani na chwile!
No ale z drugiej strony jak się widzi tyle smakołyków to jak tu sobie powiedzieć stop!
No więc najedzeni (delikatnie mówiąc!) wtoczyliśmy się właśnie do domu.
Cały dzisiejszy dzień (prawie od świtu) spędziliśmy u Buniów.
Było jak zwykle miło i rodzinnie, a niezmordowana Tycia jak zwykle sprawiła, że i my (no wyjątkowo akurat nie Mama :-P) mieliśmy sporą dawkę ruchu (co akurat było wskazane)
Bunia dziś była nawet koniem (mamy filmik, ale śmie Mama podejrzewać, że gdyby go tu opublikowała to byłyby to Jej ostatnie wspólne z Bunią święta :-P) a Buń „pilotował” poszukiwanie czekoladowych jajek*.
Teraz to chyba już tylko łóżko…albo może jednak jeszcze kawałek serniczka? 😛
* Myślała Mama że z tym szukaniem jajek to Tycia będzie mieć fajną zabawę.
I trafiła, Ona bawiła się cudnie, za to my wszyscy czekoladowych jajek mamy DOSYĆ!!!
A było tak.
Narysowała Mama mapę i w domu Buniów ukryła czekoladowe jajeczka.
Następnie ową mapę przekazała Tyci (że niby od zająca) i myślała że Tycia będzie miała zajęcie na kilka chwil.
Oczywiście wyszło TROCHĘ inaczej.
Najpierw Tycia absolutnie nie rozumiała o co chodzi w mapie.
A potem jak już znalazła jajka, zjadła z trzy (po czym na szczęście stwierdziła że Jej niedobrze), to resztę zapakowała do koszyczka i kolejno (nie zliczoną ilość razy!) każdego z obecnych prosiła o ponowne ukrywanie jajek i szukanie.
Warto nadmienić, że chowała te jajca na oczach drugiej osoby, wyznaczała jakieś absurdalne zasady, a zabawy „ciepło zimno” jak nie kumała tak nie kuma do teraz.
Najwięcej cierpliwości w temacie miał Buń i to właśnie Jemu wyznaczyła Tycia jakże ambitne „pilotowanie” w jajecznych poszukiwaniach 🙂