Przepraszam za tak nagłe zniknięcie i przy okazji dziękuję za troskę 🙂
Prawie zaraz po zobaczeniu Maciupka wyjechałam i zapomniałam napisać na blogu, a poproszony o to Tata też zapomniał, a że przy Tyci można zapomnieć o wszystkim więc jest całkowicie usprawiedliwiony.
Byłyśmy z Ciocią Kinią w miejscu gdzie magia przeplata się z szarą rzeczywistością.
Spędziłyśmy cztery dni razem w mieście krasnali.
A że obie mamy do nich duży sentyment spotykałyśmy je na naszej drodze wielokrotnie.
Pokazały nam przeróżne swoje oblicza, od wyjątkowo psotnych, ironicznych, złośliwych i nieprzewidywalnych, przez rozżalone, smutne i chorowite, aż po zwyczajnie słodkie, czułe, troskliwe, zaskakująco urokliwe i niespotykanie śmieszne.
Niektóre wolałybyśmy pewnie ominąć, jednak każde takie spotkanie krasnala, jakiegokolwiek krasnala, jest przecież wciąż wyjątkowym spotkaniem…
Nic więcej napisać o tych czterech dniach nie mogę, bo są i chciałabym, aby były tylko nasze.
No w zasadzie nasze i tej setki krasnali 🙂
🙂