Tycia kaszle.
To znaczy teraz już nie, ale jak zacznie to kaszle, ma się wrażenie, wiecznie.
I te przeziębienia… 🙁
Nigdy, tyle nie chorowała co w ostatnim czasie.
Właściwie do 3 roku życia była zupełnie zdrowa.
I co nagle się stało? 🙁
Różne, jak nie większość naturalnych metod wspomagania odporności mamy za sobą.
Zimową porą naczytała się Mama o super właściwościach syropu z młodych pędów sosny, i obiecała sobie, że jak tylko przyjdzie moment ich zbioru, to uda się do lasu i stworzy dla Tyci cudowną miksturę.
Gdyby nie dzisiejsze przypomnienie Cioci Kini (dzięki) to zupełnie by Mama o tym zapomniała.
Na szczęście, sezon na młode pędy właśnie się rozpoczął! 🙂
Tu gdzie mieszkamy, trudno byłoby (ma się przynajmniej takie przekonanie) nazbierać czegoś wartościowego, pewnie więcej w takich pędach ołowiu 😛 niż leczniczych właściwości.
Dlatego z rana, napisała Mama do Cioci Eli (która mieszka prawie w lesie 🙂 ) maila z prośbą wiadomo jaką 😛
A przed chwilą dostała takie oto zdjęcie, z zapytaniem: „czy tyle wystarczy?” 🙂
Nie pamiętam kiedy ktoś mnie tak ostatnio zaskoczył i wzruszył! 🙂
No jesteś KO-CHA-NA!!!
Dziękujemy bardzo!!!
Takiego czyjegoś, fajnego odruchu było mi aktualnie bardzo trzeba! 🙂
Do mnie nie zadzwoniłaś, a też mieszkam prawie w lesie !
No przecież Ty twierdzisz zawsze, że mieszkasz w mieście 😛
A ja chciałam typowo wiejskie pędy! 😛
Do Ciebie się uśmiecham aktualnie 😛 w sprawie miodku! 🙂
Ja mieszkam na wsi, tylko Rodzice w mieście, a to jest różnica !pomyślę i nad miodem 🙂
Wow super! Ela no spisalas sie na medal 🙂 Nas ten syrop nie raz ratowal z opresji.. teraz tez podaje juz z tydzien, ale Olo jak kaszlal tak kaszle.. widac czasami to i nawet mlode pedy sosny nie pomagaja 🙁