Tycia kaszle.
To znaczy teraz już nie, ale jak zacznie to kaszle, ma się wrażenie, wiecznie.
I te przeziębienia…
Nigdy, tyle nie chorowała co w ostatnim czasie.
Właściwie do 3 roku życia była zupełnie zdrowa.
I co nagle się stało?
Różne, jak nie większość naturalnych metod wspomagania odporności mamy za sobą.
Zimową porą naczytała się Mama o super właściwościach syropu z młodych pędów sosny, i obiecała sobie, że jak tylko przyjdzie moment ich zbioru, to uda się do lasu i stworzy dla Tyci cudowną miksturę.
Gdyby nie dzisiejsze przypomnienie Cioci Kini (dzięki) to zupełnie by Mama o tym zapomniała.
Na szczęście, sezon na młode pędy właśnie się rozpoczął!
Tu gdzie mieszkamy, trudno byłoby (ma się przynajmniej takie przekonanie) nazbierać czegoś wartościowego, pewnie więcej w takich pędach ołowiu niż leczniczych właściwości.
Dlatego z rana, napisała Mama do Cioci Eli (która mieszka prawie w lesie ) maila z prośbą wiadomo jaką
A przed chwilą dostała takie oto zdjęcie, z zapytaniem: „czy tyle wystarczy?”
Nie pamiętam kiedy ktoś mnie tak ostatnio zaskoczył i wzruszył!
No jesteś KO-CHA-NA!!!
Dziękujemy bardzo!!!
Takiego czyjegoś, fajnego odruchu było mi aktualnie bardzo trzeba!
Do mnie nie zadzwoniłaś, a też mieszkam prawie w lesie !
No przecież Ty twierdzisz zawsze, że mieszkasz w mieście

w sprawie miodku! 
A ja chciałam typowo wiejskie pędy!
Do Ciebie się uśmiecham aktualnie
Ja mieszkam na wsi, tylko Rodzice w mieście, a to jest różnica !pomyślę i nad miodem
Wow super! Ela no spisalas sie na medal
Nas ten syrop nie raz ratowal z opresji.. teraz tez podaje juz z tydzien, ale Olo jak kaszlal tak kaszle.. widac czasami to i nawet mlode pedy sosny nie pomagaja 