I to jeszcze jak, rowerujemy. Tylko patrzeć, jak Tytka będzie śmigać bez bocznych kółek. Czego zresztą, sama zainteresowana mocno się domaga – chyba nie do końca jednak zdając sobie sprawę z konsekwencji pozbycia się stabilizatorów jazdy.
Poniżej krótki film, z dzisiejszego wypadu Tyci i Tatka na rower. Warty odnotowania jest fakt, że rower był jeden ! Każdy też zauważy, kto na nim siedzi.
Tak, Tatko niestety galopował niczym młody bizon po stepach ameryki. Wszystkich troskliwych Ktosiów informujemy, że udało mu się przeżyć ten ultramaraton (cały spacer-bieg trwał ponad godzię) 🙂