Wciąż nie bardzo mam czas się tutaj rozpisywać, wciąż do końca nie ogarniam rzeczywistości, ale wszystko powoli zmierza ku lepszemu.
Poród Maciupka niestety nie był wydarzeniem cudownym, wszyscy przypłaciliśmy ten okres…no lepiej nawet o tym nie pisać.
Szczęście, że trafiłam na cudowna Panią Doktor, dzięki której w tym wielkim chaosie informacji, rozbieżnych opinii i zdań, pozwoliła nam się odnaleźć i nie zwariować. Jedynie Jej słowa zawsze mnie uspokajały a Ona sama pewnie jest nawet nieświadoma jakim wielkim oparciem dla mnie była.
Maciupek jest zdrowy i to najważniejsze!
Jest taaaaki słodziutki! Cichutki! Śliczniutki!
No zakochani jesteśmy maksymalnie!
Najbardziej z nas wszystkich Tycia.
Bez końca chce Go dotykać, głaskać, pomagać w pielęgnacji.
Siada obok Niego i słyszymy: „Jaki Ty masz malutki łebek!”, „Mój Ty skarbeczku”, „Mój mały nygusku 😛 „, „No nie mogę przestać na niego patrzeć”, „Mój kochany braciszek” 🙂
A ja? Nigdy nie byłam taka szczęśliwa jak dzisiaj!
I nigdy nie sądziłam, że będę mieć taką idealną rodzinkę 🙂
Ps Dziękuję Cioci Ilonie i Cioci Kini, które choć nie będąc osobiście obok, były ze mną w każdej minucie w której Ich potrzebowałam. Tak dobrze Was mieć, dziękuję! 🙂
Ooo jak miło, ale wiesz, że jestem zawsze jak tylko bedziesz potrzebować mnie. No tego rosolu tylko nie dowiozlam, ale przy następnym się poprawie ☺ najlepszego dla Was ❤❤❤❤