Boskie popołudnie! :)

Na basen dziś znowu nie dotarliśmy, trudno…
Mróz jak cholera, śmiem podejrzewać że Tycie naraziłabym na przeziębienie (co najmniej), a siebie na zejście już całkowite…
Nie zaryzykowaliśmy.
Tata Tyci koło południa zabrał Tycie do Babci (wrócili przed chwilą! 🙂 )
A Mama Tyci została w domu i kurowała się! 🙂
Tzn wylegiwała się w łóżeczku, czytała zaległe rzeczy, oglądała tv, no różne rzeczy robiła 🙂
Żadnego „Mama, maaaaaama, mama,mama,maaaaaammmaaaaa”
Cisza, spokój, błogo…..!!!
Nawet zabrała się za szycie tego sierściucha dla Tyci, ale w ostatniej chwili zapodziała igłę…
Co prawda przeszukała wszystko wokół siebie, łącznie z przesunięciem gigantycznych rozmiarów kanapy, no ale igła jak to igła, zniknęła.
Może celowo tak się stało, żeby to popołudnie rzeczywiście minęło miło?
Bo wiadomo że jakby Mama Tyci zaczęła „szyć”, to od razu podniosłoby się jej ciśnienie, a błogą ciszę przerywały różnorakie wyrazy, których nie wypada tutaj przytaczać.
No więc było na prawdę cudnie!
Dzięki Tato Tyci 🙂

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Mama Tyci w akcji... i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *