Wszystkim którzy interesują się zdrowiem naszych dzieciaczków (i tu wszystkim im dziękuje, bo jest ich sporo – to bardzo miłe!), pragnie Mama donieść, że idzie ku lepszemu
Tytce groził przez chwilę szpital, ponieważ nie przestawała wymiotować
Na szczęście w tej chwili ma się już raczej całkiem dobrze
Maciupstwo z kolei kaszlało jak szalone
W chwili obecnej, po trzech nieprzespanych nocach, całodziennej pionizacji (choć tak czy siak to Jego ulubiona pozycja), licznych oklepywaniach, zupełnie bez żadnych leków i tym podobnych specyfików i ponoć głównie dzięki maminemu karmieniu (chwała mój cyc ) chyba się z tego sam wykaraskał (tfu tfu).
Chwilowo nie będzie Mama pisać, bo jeszcze nie jest w stanie ogarnąć rzeczywistości, a ostatnie dni całkowicie ją dobiły i pozbawiły sił.
Ale spoko, za chwilę już będzie ok!
Obyśmy zdrowi byli, jak to się mówi, choć prawda to święta!
Dziękuje jeszcze w tym miejscu Babci naszych dzieci, dzięki której piszę ten tekst a nie jestem za szybą cztery pietra niżej
Dzieło Tyci: „Klacz karmiąca kota” (Ona serio zdrowieje w sensie Tycia
)
Do następnego napisania za kilka dni i jeszcze raz dzięki za ciepłe słowa i kciuki