Mama Tyci obejdzie się bez słodyczy, bez mięsa, jajek, kaw, herbat, bez 99% produktów potrzebnych do życia.
Te mogą dla niej nie istnieć!
Nie obejdzie się natomiast bez wypieków drożdżowych i bez chleba!
No te dwie rzeczy kocha nas życie 🙂
Nie podziela tych miłości prawie nikt w naszej rodzince.
No Tata Tyci od czasu do czasu zje, Tyćka z tego co widzę idzie w jego ślady, cóż…
Mama i tak sobie napiekła pyszności:
chrust inaczej (to upiekła z ciekawości i dla Taty Tyci, Mama za tym akurat nie przepada)
faworki (z lenistwa, zaspokoiła Mama Tyci ciekawość i potem róż już jej się lepić nie chciało)
pączki ( a właściwie doughnuts)
Wczoraj piekła jeszcze „pączki pieczone” (też z ciekawości) ale nie udokumentowała.
-Co dla siebie Mama Tyci tyle napiekła??
-Tak, dla siebie!!!
– I zje tyle???
-Ba! Raz w roku można 😛
-Ile zjadła już?
-Za cholere się nie przyzna!!!
Tycia „kosztnęła” ale Tej to się nie opłaca nic piec…
Degustacja Tyci: dotknąć, powąchać, (rzadziej) spróbować, (często) wywalić bądź nie
PS.1 Tycia nie ma talerzyka, serwetki, podkładki, bo już zdąrzyła w te kilka sekund wywalić
PS.2 Oj słodki to był dzień! Jutro dietka… 🙂
PS.3 Trochę jeszcze zostało, ale już nie dużo… 😛
PS.4 Jeszcze Mama Tyci, obok wypieków drożdżowych i chleba, pizze kocha tak samo mocno! (przypomniało jej się na koniec).
Choć to i tak wszystko drożdże więc chyba nie musiała tego dodawać 😛
Hmm to może jutro na obiad pizza, a odchudzanie dopiero pojutrze??? 🙂