Przeżyliśmy i mamy się całkiem dobrze.
Razem z Tatą Tyci zgodnie stwierdziliśmy, że tak dobrze i świadomie jak na tym detoksie, to nie jedliśmy nigdy 😛
Bardzo do gustu przypadł nam poranny ciepły posiłek i przy tym zostaniemy.
Codziennie rano szykuje Mama Tacie jaglany słoik 🙂
O mniej więcej taki
Zaczęliśmy też używać mnóstwo przypraw i przy tym tez pozostaniemy.
Pieczemy chleby i bułki w domu i mamy zamiar robić już to zawsze (no przynajmniej korzystać z piekarni jak najmniej)
I ogólnie nasza świadomość żywieniowa bardzo wzrosła i mamy zamiar coraz lepiej się odżywiać.
A piątki dalej będą dla nas jaglanym detoksem, tak sobie ustaliliśmy.
Ogólnie polecamy 🙂
Tytka też zaczęła z nami jeść jaglankę.
Bez końca powtarza że nie lubi, ale je bo wie że jest zdrowa i może kiedyś polubi 😛
Taką mamy mądrą córcię 🙂