Postanowiłam dziś, że muszę, po prostu MUSZĘ/MUSIMY odpocząć.
I odciąć się choć trochę od tego co dookoła.
Źle mi bardzo – że się tak poużalam :/
Masakrycznie zmęczona się czuję (mówię o sobie, choć oczywiście, mam na myśli również Tatę Tyci) i fizycznie i psychicznie. I sama nie wiem co przeważa…
Dużo rzeczy nam się ostatnio różnych zwaliło na głowę i trochę nas przygniotło.
Aż dziw, jak wiele z nich zbiegło się w czasie…
Wieczne niespanie Francois, które w sumie przy tym wszystkim jest już najmniejszym problemem, też zaczyna się powoli na nas odbijać.
Nie śpimy już jakieś 6 miesięcy…
I ta rutyna…
Nie chodzi o to, że nie miałabym o czym pisać na blogu.
Może i bym miała, ale jest to dla mnie aktualnie niemiły i zbyteczny „obowiązek”.
A że nie znoszę czegoś musieć, to postanowiłam na jakiś czas z tego zrezygnować.
Mamy też sporo różnych rzeczy do załatwienia, dodatkowo niedługo nasz zapowiadany ślub…
Wszystko to zajmuje nas aktualnie na tyle, że odcięcie się od blogowego świata, MAM NADZIEJĘ, zrobi nam tylko dobrze.
Wrócimy już po ślubie, czyli za trzy tygodnie najwcześniej.
A przez ten czas zastanowię się również i nad tym, czy nie zamknąć bloga.
Żal mi będzie na pewno, to wiem już teraz.
Dzięki temu, że tu byłam, spotkało nas wiele miłych rzeczy.
„Poznaliśmy” (bo w sumie to za duże słowo, nie widząc się nigdy) wielu fajnych ludzi.
Właściwie dzięki Wam tu, przez ponad cztery lata, prawie dzień w dzień dodawałam wpis, tworząc tym samym pamiętnik dla moich dzieci.
To duża motywacja, a każde z otrzymanych miłych słów było dla mnie nieskończenie ważne!
Od jakiegoś czasu jednak, powoli aczkolwiek konsekwentnie, rezygnujemy z Tatą Tyci z telewizorów, fb, telefonów i odcinamy się od wszystkiego co nas w jakiś sposób wiązało (choć nie ma co ukrywać, że o ile dla mnie telewizor i komórka stają się powoli zbędne, o tyle z internetu to ja raczej nie zrezygnuje nigdy, za bardzo mnie inspiruje…)
Biję się z myślami od dawna, czy taki otwarty blog to dobra rzecz dla naszych dzieci.
A im więcej Was tu jest (a tak się dzieję i to strasznie miłe, i za to dziękuję) tym jakoś ta obawa staje się większa..
Jeszcze nic nie postanowiłam, ale wiem, że musimy się nad tym porządnie zastanowić.
Gdy piszę „muszę odpocząć” pojawiają mi się przed oczami obrazy z „Dnia Świra” gdzie główny bohater też tego bardzo chciał.
Oby nam się udało, lepiej niż jemu…
Wszystkiego dobrego Ktosie i do następnego!
A na koniec, ostatnie, samodzielne dzieło Tytki – rośnie nam artystka nie ma co! 🙂
I Tosinka 🙂
I Francois czyt. Tatuś junior 🙂
Wypoczynek – tak, zamknięcie bloga – nie.
:-*
Zamknięcie bloga? Nie!!!!
Moniu cudownie piszesz masz do tego dar:)Nie zniechecaj sie ,odpocznij i nabierz sil:)Dzieci beda wdzieczne kiedys za taka codzienna relacje ICH rozwoju.Pamiec jest zawodna a tutaj otworzysz i masz:):)Mowisz Franiowi ozesz TY skurczybyczku popatrz jaki byles w wieku 6 m-cy:)Pozdrawiamy Was
Dzięki Ciociu! Że jesteś… 🙂
Nie mogę się doczekać kiedy się zobaczymy!
A to już całkiem niedługo!
Rzucę się na Ciebie z radością! 🙂 🙂 🙂
nie potrafię sobie nawet wyobrazić, że nie będę już czytać Twojego bloga. Odpocznij, czujesz się zmęczona, wiadomo, ale proszę przemyśl tę decyzję, bo będę ryczeć 🙂 czytanie historii Waszego życia, życia Waszych dzieci napawa mnie optymizmem, nadzieją, zaglądam tu żeby poprawić sobie humor. Zlituj się kobieto!
:-*
Miłe bardzo co piszesz, dziękuję Kasiu!
Na razie o tym nie myślę…dalej się sypie :/
A do tego Tycia nam choruje :/
zaglądam, czekam cierpliwie, mam nadzieję, że u Was już lepiej! pozdrawiam
:-*