Gdy wracaliśmy 3 kwietnia wieczorem do domu, w radiu oznajmiono:
„To był najpiękniejszy weekend w tym roku. Najwyższa temperatura w Nowym Sączu +25 stopni!”
Czyż można sobie wymarzyć piękniejszą pogodę na ślub?Im się udało!
Jak wszystko…
Piękna sala (z mini salką zabaw dla dzieci), zachwycające jedzenie, świetny DJ, głośna góralska kapela, fotobudka, przytulny hotel, sympatyczni i zabawni goście.
I Oni.
Urocza Panna Młoda i wpatrzony w Nią, mój już nie mały brat.
Zakochani…
Wzruszający był to dla mnie obrazek.
Cieszymy się, że mogliśmy te wszystkie piękne momenty dzielić razem z Wami.
Mamy nadzieję, że zawsze będziecie tacy szczęśliwi jak w tamtym dniu.
I jeszcze raz, oficjalnie – witamy w rodzinie Joasiu 🙂 choć jesteś w niej przecież już od wielu, wielu lat…
Zaraz po Młodych, drugie skrzypce grała oczywiście Tycia.
Ta to się dopiero ubawiła, mordując przy okazji swoim niezmordowanym tempem, wszystkich możliwych męskich osobników.
Szczególną miłością obdarzyła pewnego Wujka, który przyleciał na ślub z Anglii i Tycia pierwszy raz miała okazję Go poznać.
Zaiste wyjątkowy to człowiek, więc nie ma co się dziwić, że nasza młoda dama to właśnie w Nim ulokowała swoje najpiękniejsze uczucia.
W pewnej chwili oznajmiła nawet, że jeśli Wujek nie ma Młodej i zechce na Nią poczekać to Ona z przyjemnością zostanie Jego żoną porzucając (nawet!!!), w tym przypadku, dotychczasowego, najmocniejszego kandydata do swojej ręki – brata Franciszka 🙂 😛
Warto nadmienić, że Wujek Robert jest dumną naszej rodziny 🙂
Biotechnolog, za chwilę doktor, odbierał swoje obywatelstwo od samej Elżbiety II, alpinista :), a w przyszłości kto wie czy nie noblista 😛 (w każdym razie trzymamy kciuki!)
Już dziś Tycia nazywa Go „Ten Mądry Wujek” 🙂
Korzystając z faktu, że owy Wujek i Mama Tyci urodzili się w tym samym dniu i w tym samym roku, a kończyć za chwilę będą okrągle 35 lat życia, postanowili uczcić to wspólnie!
I już w czerwcu szykujemy u nas niezła balangę! 🙂
Na którą ja sama (i Tytka oczywiście też) szalenie się cieszę 🙂
I czekam na Ciebie baaaardzo!
Francois natomiast większość wesela spędził sobie z Babcią na górskich spacerkach.
Oczywiście wzięliśmy Go ze sobą na chwilę na salę, ale niestety On nie Tytka i nikt mu w oko nie wpadł 😛
Raczej rozejrzał się bystro, naburmuszył i trzeba Go było odstawić z powrotem do swojej ukochanej Babuni 🙂
No i tyle!
Fajnie było bardzo!
A teraz tu czasem zerkam na monitor Taty Tyci na którym obrabia Wasze zdjęcia i aż łezka się w oku kręci…
Tu wklejam tylko kilka, ku pamięci 🙂
Pani Młoda nr 2
Chyba nie muszę dodawać kim jest ten Pan wyżej – tak! Młody Tyci 😛