To był poważny dzień dla naszego malutkiego Franciszka.
A oprócz powagi, były codzienne jęki i wycie, niecodziennie smaczne jedzonko, niestandardowe prezenty, i jak zwykle wyjątkowi ludzie!
Dziękujemy, że byliście z nami.
*Więcej zdjęć załączę za dwa, trzy dni, jak Tata Tyci i Maciupka znajdzie chwilę by zająć się naszym systemem w laptopie, który leży i kwiczy.
Gdzie te obiecane zdjęcia ja się pytam? 😉
Będą, będą…nie po drodze nam jakoś…