Wróciliśmy już chwilę temu, ale jak zwykle nie umiemy się ogarnąć by zajrzeć jeszcze tutaj.
No ale jesteśmy!
Matulu jaką mieliśmy pogodę!
Ci których głównym hasłem jest „nad polskim morzem nie ma nigdy pogody”, niech się po prostu nie pchają tam w największym sezonie (czego szczerze mówiąc pojąć nie potrafię, no ale kto co lubi), tylko jadą we wrześniu.
Jeździmy tak od wielu już lat i pogodę mamy zawsze przepiękną
W sumie to do serca sobie tego nie bierzcie, bo się okaże kiedyś, że zamiast pustych plaż we wrześniu, zastanie mnie milion parawanów
A tego to ja NIE ZNIESE! :-p
Trafiliśmy tym razem do dziury totalnej
Ja wybierałam miejsce, żeby nie było i mnie tam ta dziurowatość nie przeraziła, no ale Bunia z Tatą Tyci i Maciupka nic tylko: „A w Świnoujściu…”
Choć rzeczywiście infrastruktura zerowa, a w sklepie oddalonym o kilometr 4 (serio!) produkty…Świeża ryba? Nie do kupienia…
Co do czystości okolicznych lasów, wejść do morza i plaży też by można było mieć trochę uwag, no ale suma summarum było fajnie!
Nasz apartament oddalony o 100metrów od plaży, spokój, zapach sosen, pogoda bajkowa (poza jednym dniem gdy padało, ale wtedy nie miało to dla nas znaczenia bo zwiedzaliśmy Oceanarium w Gdyni), dzieci przeszczęśliwe, Francois jakiś wyjątkowo śpiący – no czego chcieć więcej?!
Przejechaliśmy od startu do mety (zwiedzając trochę wybrzeże) 1552km! Dzieciaki spisały się na medal!
Dlatego w czerwcu wybieramy się dużo, dużo dalej
POLSKIE MORZE to jest to co KOCHAMY, całą naszą rodzinką!
W przyszłym roku, to nie ja będę wybierać miejsce, ale w sumie mnie nie ma to żadnego znaczenia. Już czekam!
Każdy centymetr wybrzeża wart jest zobaczenia!
No i ku pamięci, troszkę zdjęć (naciśnij, aby zobaczyć większy rozmiar w galerii)
piękne zdjęcia! Polskie morze uwielbiam, niestety we wrześniu nie mogę się nim cieszyć
A Tycia jaka duuuża 
:-*