Nadmienić chciałam, że noce z Francoisem wciąż są, delikatnie mówiąc, średnie.
Widzimy jednak małą poprawę, co nie znaczy z kolei, że zapadamy w tą głębszą fazę snu.
Po prostu zamiast 40 pobudek, jest ich z 25.
NA SZCZĘŚCIE Tytka jak już zaśnie, to śpi snem kamiennym!
KAMIENNYM! Ona w nocy w ogóle nie kontaktuje, nawet obudzona!
Alleluja! 🙂
Jednak widząc po nas, że Francois nie śpi, wchodzi rano do sypialni i w pełni się z nami solidaryzując, oznajmia jak dzisiaj: „Znowu nie spałam, jestem cała bolesna„! 😛
A jak już się obudzi to dziecię (Franio) na dobre, czyli ostatnio ok 5tej, to trzymam je na uwięzi (nie ważne jak to wygląda 😛 ), co by się nie przedostało na Taty połowę i dało mu jeszcze chwilę pospać.
Jak tylko zadzwoni budzik, a Tata się poruszy, Francois pędzi co sił w rękach i nogach i z piskiem się na Niego rzuca. Dziś powitały Go, na tamtej stronie takie oto słowa:
„No dzień dobry Franuś, Ty mała gangrenko” 😛
Ranek zdecydowanie na nie jest moją ulubioną porą dnia, więc fajnie, że choć Tycia i Jej Tata mają wciąż sporo poczucia humoru.
Moje słowa nie nadają się do przytoczenia niestety…zdecydowanie!