Nadmienić chciałam, że noce z Francoisem wciąż są, delikatnie mówiąc, średnie.
Widzimy jednak małą poprawę, co nie znaczy z kolei, że zapadamy w tą głębszą fazę snu.
Po prostu zamiast 40 pobudek, jest ich z 25.
NA SZCZĘŚCIE Tytka jak już zaśnie, to śpi snem kamiennym!
KAMIENNYM! Ona w nocy w ogóle nie kontaktuje, nawet obudzona!
Alleluja!
Jednak widząc po nas, że Francois nie śpi, wchodzi rano do sypialni i w pełni się z nami solidaryzując, oznajmia jak dzisiaj: „Znowu nie spałam, jestem cała bolesna„!
A jak już się obudzi to dziecię (Franio) na dobre, czyli ostatnio ok 5tej, to trzymam je na uwięzi (nie ważne jak to wygląda ), co by się nie przedostało na Taty połowę i dało mu jeszcze chwilę pospać.
Jak tylko zadzwoni budzik, a Tata się poruszy, Francois pędzi co sił w rękach i nogach i z piskiem się na Niego rzuca. Dziś powitały Go, na tamtej stronie takie oto słowa:
„No dzień dobry Franuś, Ty mała gangrenko”
Ranek zdecydowanie na nie jest moją ulubioną porą dnia, więc fajnie, że choć Tycia i Jej Tata mają wciąż sporo poczucia humoru.
Moje słowa nie nadają się do przytoczenia niestety…zdecydowanie!