Niewiele brakło, a znowu byłaby wiedźma z Halloween 😛
Nie no żartuje!
Przypomniało mi się (jak co roku dzień przed), że w czeluściach szafy jest sukienka wróżki (dzięki Bunia, bo gdyby nie to, serio znowu wiedźma 😛 ). Na cito dokupiliśmy skrzydła i voila 🙂 Elfiątko (bo Tycia mówiła, że żadną wróżką nie była tylko elfem)
Tak nam się jakoś złożyło, że mamy ciężkie dwa tygodnie i ledwo wyrabiamy.
A to wizyty u lekarzy (takie tam nasze, starych rodziców:-P), albo Tycia ma jakieś zajęcia dodatkowe, a to jeszcze coś…
Zbliżają się też Tytki urodziny, więc mamy sporo do ogarnięcia i na bloga już po prostu nie mamy kiedy wpadać.
No ale dziś z tym naszym Elfikiem musiałam 🙂