Jak przez ostatnie 3 dni po 30 stopni, tak oczywiście wczoraj, jakby przydał się pogodny wieczór, to oczywiście chłodno, bardzo wietrznie i deszczowo.
No nic, nie przeszkodziło nam to, jak co roku, wybrać się na małą „przechadzkę” po muzeach.
Tym razem, zdecydowaliśmy, że wybierzemy się do Muzeum Komputerów.
Dzieciaki miały frajdę grając na prehistorycznych już niemal sprzętach, a Tata to w ogóle z wielkim sentymentem i jednocześnie z dziecięcą radością podchodził do każdego obiektu.
Potem wybraliśmy się na nasze ulubione lody (choć nie wiem czy to był dobry pomysł przy wczorajszej pogodzie), a potem tradycyjnie odwiedziliśmy te miejsca co zawsze.
Poza Spodkiem, gdzie odbywał się wczoraj mecz siatkówki. Tytka była prawdziwie rozczarowana, bo „bieganie” po płycie tego obiektu było Jej głównym celem 😛
Przyjemny wieczór!
Taki tam dysk twardy… 😛
I takie tam wnętrze jednego z pierwszych komputerów…
Dziewczyny nie zawsze się „dopchały” 😛