Chciał Maszę i Niedźwiedzia, oczywiście miał Maszę i Niedźwiedzia.
Jakżeby inaczej?!
Jemu nie sposób się sprzeciwić.
Zapowiadało się, że będzie flegmatykiem, cichym i spokojnym.
Przeciwieństwem Tyci.
Póki co jest bardzo temperamentnym, teatralnym ( On nie mówi jak dziecko, On gra!), dosyć radosnym chłopczykiem.
Co prawda wciąż chodzi ze smoczkiem i nynką (pieluszką do spania), ale gdy ten smoczek zdecyduje się porzucić, uroczo zaczyna mówić.
Oj ile się nasłuchałam jak to chłopcy mówią później.
Założyłam więc, że odezwie się gdzieś w okolicach trzeciego roku życia, a tu taka niespodzianka 😛
Od miesiąca mówi, że mu się buzia nie zamyka.
I to naprawdę bardzo czysto i ładnie.
To tak kilka słów o naszym rozgarniętym chłopczyku, tytułem wstępu.
Urodzinki jak zwykle nam się udały.
Jeszcze zanim przyszli goście, a z Francoisa już nie dało się utrzymać w ryzach, włączyliśmy mu bajkę a tu co??? Masza! Nawet nie wiedzieliśmy, że poza komputerem można ją spotkać także w telewizorze, W sam raz na nasze urodzinki.
Były dwa torty, jeden mój, a drugi Mamy 2.
Było sushi (Franuś uwielbia, zwłaszcza sos sojowy)
I goście mili byli, bez nich nic…
I prezenty, za które jeszcze raz dziękujemy.
Na koniec jak zwykle krótka fotorelacja 🙂