Wzruszeń co niemiara…
Trudno uwierzyć, że dopiero co urodzona Tycia, nie jest już taka tycia i poszła do szkoły.
Sama zainteresowana nie może wprost doczekać się jutra, a po Akademii podeszła do nas i wyznała: ” miałam takie dreszcze…”
ja: „dlaczego?!”
ona: „no z przejęcia!!!” <3
Jak tu Jej nie uwielbiać???
Na nowe miejsce, nowe okoliczności, na nowych ludzi, zawsze reaguje tak samo – z wielkim entuzjazmem!
Nigdy nie marudzi, nie robi problemów, otwarta, uśmiechnięta, zawsze gotowa do działania, wszędzie od razu potrafi się odnaleźć.
Napawam się tymi Jej cechami, wszak z naszym Franulkiem, może być troszkę 😛 inaczej 🙂
Córeczko, niech od jutra zacznie się Twoja wielka, piękna przygoda!
Francois też czynnie uczestniczył w dzisiejszym dniu i jak to On pojawił się na finale i spijał śmietankę.
W naszym przypadku, rozpakowywał z Tosią tytkę:* ze słodyczami i coś mu tam skapnęło 🙂
*tyta, róg obfitości wypełniony słodyczami, taka śląska tradycja i dobra wróżba na początek przygody ze szkołą
A ten lisek z pierwszego zdjęcia, to prezent od mamy, jest magiczny i przynosi szczęście 🙂