No tego to się po Tyci nie spodziewaliśmy.
Wracaliśmy do domu (Mama Tyci wybrała sobie fajną kuchenkę, teraz to dopiero będzie piec! 🙂 ), Tycia zmęczona i nagle jak nie zacznie wyć!
Z dobrych 20min płakała.
Czekaliśmy aż się uspokoi sama, bo nawet jak ją chcieliśmy dotknąć to „nie nie nie”.
Na koniec trzeba było odwrócić jej czymś uwagę, bo sama nie przestałaby płakać chyba do teraz…
W ogóle jakaś marudna jest, dziś w nocy wstała o 2giej wyspana…
W dzień spała 20min…nie wiem co to znowu…?
Zęby??
Poza tym Mama Tyci od poniedziałku ma dwa razy w tyg zajęcia w szkole językowej jako lektor.
W końcu wyjdzie z domu! 🙂
O a „Ta” jeszcze tam nie zdążyła usnąć a znowu płacze… uh!
Uciekać więc Mama musi…